Rzecz o (nie)tutejszych

 

Bogatynia_ Trójstyk
Mieszkając na styku trzech granic – Polski, Czech i Niemiec, kontakt z obcokrajowcami jest, ciągły, nieunikniony i tak zróżnicowany jak pogoda w marcu. Rodzima Bogatynia, czeski Hradek i niemieckie Zittau, to miasta tworzące wspomniany trójstyk. Śmiało można stwierdzić, że mieszkańców każdej ze stron łączą wspólne sprawy, zależności i interesy. W regionie daje się zauważyć swoistą międzynarodową symbiozę. My do nich po ciuchy i chemię, oni do nas po papierosy, paliwo i oczywiście spożywkę.

BIEDronkA

Akcja dzieje się po stronie polskiej, w Biedronce, która lokalizuje się w samym centrum transtrójkąta. Przy ladzie stoją – Polak, rodzina Czechów i dwóch młodych Niemców, a za kasą Ukrainka. Doliczając jeszcze rozbudowaną rodzinę czeskich Romów i czeskich Wietnamczyków, a także nieco skromniejszą rodzinę niemieckich Syryjczyków w kolejce, tworzy się biedronkowe multi-kulti przez duże „MU”. Pokaż mi co masz w wózku, a powiem Ci kim jesteś… Polak, widocznie miejscowy, wskoczył tylko po parówki i fajki. Podobnie Wietnamczyk z partnerką, raczej znaleźli się tu przelotem, biorąc jedynie litrową Coca-Colę. Zazwyczaj to oni coś sprzedają, a tu… U Czechów w wózku ewidentnie zapasy papieru toaletowego oraz żywności na miesiąc do przodu. Są to przeważnie wyroby mięsne i mleczne. Niemcy, wiadomo, kilka zgrzewek piwa, produkty progrillowe, przystawki oraz warzywa i owoce. Oni to wiedzą, że co jak co, ale warzywa i owoce w Polsce są najlepsze. Rodzina Romów rządzi się swoimi prawami. Chyba nikogo nie zdziwiłoby, gdyby nagle wyjęli brytfankę i w tej właśnie brytfance, w tej właśnie Biedronce zaczęli oparzać i obrabiać kurczaka. Brunatni Czesi, bo tak ich nazywają ci prawdziwi Czesi, zazwyczaj są mocno zaokrągleni. Dotyczy to nie tylko dorosłych egzemplarzy. Wyraźna nadwaga, z reguły daje się też zauważyć u latorośli. Na usta ciśnie się od razu pytanie, które wielu chciałby zadać – czy oni faktycznie jedzą te psy, czy nie jedzą? Bynajmniej, to krzywdzący stereotyp, przecież pod nosem jest Biedronka.
Średnio zasymilowani Syryjczycy, wyraźnie „zniesmaczeni” golizną słowiańskich nastolatek, już tu nie wrócą. U siebie, w Niemczech, można poczuć powiew Europy, a tutaj… Jakiś ciemnogród. Nawet nie ma napisów po hebrajsku. Ciemnogród, powtarzam.

Targowiska

Przygraniczne targowiska są miejscem gdzie wolny rynek, jest tak wolny, jak wolna amerykanka. Wiklinowe koszyki, ogrodowe figurki, żyrandole, parasole, alabardy, kwiatki, ramki i truskawki, ale przede wszystkim PAPIEROSY i PALIWO. Oto towary cieszące się powodzeniem największym. Szczególnie u Niemców.
Niemcy są z reguły życzliwi, uśmiechnięci, punktualni, dokładni i służbowi. Czasem aż za bardzo, ale być może w tym tkwi siła ich narodowej precyzji. Pewnego razu w Zittau, Niemka zwróciła mi uwagę, iż parkując pojazdem równolegle do krawężnika, zostawiłem zbyt duży odstęp względem sąsiadującego pojazdu. Moje roztargnienie prawdopodobnie było spowodowane wtedy typowo polskim dylematem – dlaczego tak dużo euro muszę za ten parking zapłacić i czy może jednak uda się tego nie zrobić? Uwaga parkingowej Niemki była raczej słuszna, ale skoro już mowa o Niemkach…

Stereotypy i chochliki

Panuje powszechne przekonanie, że urodą Niemki nie grzeszą. Mówi się też, że jeśli nie wiesz w jakim właśnie znalazłeś się kraju, ale krowy są ładniejsze od kobiet, znaczy, że jesteś w Niemczech. Nie chciałbym powielać tego stereotypu, lecz żony szukałbym raczej w Czechach.
Czeskie „szukałbym” w odniesieniu do żony to bardzo trafne użycie czasownika ponieważ w dosłownym tłumaczeniu oznacza pewne, dość drapieżne i wulgarne określenie na stosunek damsko-męski. W Polsce mówimy „szukaj, a znajdziesz”, natomiast w Czechach powiemy „jak znajdziesz, to poszukasz”.
Chochliki językowe wynikające z różnych znaczeń tego samego słowa, często powodują niezręczne sytuacje. Szczególnie będą na czeskim basenie – szukam szafki, szukam ręcznika, szukam prysznica, szukam pana ratownika – cóż, taka rozmowa po polsku w Czechach…
Brzmienie języka niemieckiego, ktoś, kiedyś porównał do osuwania się masy skalnej wprost na kamienną plażę. Może coś w tym jest, skoro nawet lekko brzmiący polski „motylek”, w Niemczech nabiera pancernego brzmienia „das Shmetterling”. Stąd do „Messerschmitta” już całkiem niedaleko.

Shengen

W historii o Lechu, Czechu i Rusie, w miejscu gdzie mieszkam, ten ostatni zastąpiony jest przez Niemca.  Tutaj, gdzie kwestia bycia obcokrajowcem zmienia się właściwie z metra na metr, trudno odpowiedzieć na pytanie kto i na ile jest (nie)tutejszy. Jedno jest pewne: TRÓJSTYK jest miejscem o wielkim potencjale! Wystarczyłoby… Hmmmm, jakieś pomysły?

Paweł Dusza

Fotografia z nagłówka przedstawia trójstyk z perspektywy „Jezusa na krzyżu” postawionego w 2017 roku po stronie polskiej. Do tego ze Świebodzina duuuuużo mu brakuje, ale przecież nie chodzi tu o rozmiar 😉 Podobno chodzi o treść. A w mojej treści jest przede wszystkim potrzeba zmiany tego miejsca na lepsze… Bardzo bym chciał powiedzieć kiedyś, że jestem dumny, że pochodzę Z i mieszkam W Bogatyni. Póki co mam mieszane uczucia…

Powyższy felieton zdarzyło mi się popełnić w ramach zaliczenia jednego z przedmiotów na podyplomówce z Zarządzania Wizerunkiem i e-PR. Było to w ponad 2 lata temu. Do dziś tekst wydaje się aktualny. Trójstyk – tak blisko, a jednak daleko. Znam miasta, które praktykują współpracę partnerską na linii: miasto z centrum Polski, miasto z południa Francji i miasto z wybrzeży Portugalii. I wiecie co? One współpracują!! One współdziałają!! Współtworzą.. Bogatynia-Hradek-Zittau to miejscowości położone od siebie maksymalnie 15km. Współpraca transgraniczna? Chciałby w końcu ją zobaczyć.

Ciekawy i dość obszerny artykuł odnośnie naszego trójstyku pojawił się ostatnio na portalu www.verenne.pl. Zainteresowanych zachęcam do lektury!

PS.

Spraw dotyczących naszego „zagłębia”, o których wielu wie, ale nie wielu mówi, ja nie będę podejmował się opisu.. W końcu to miejsce ma stawać się lepszym! Nie ma sensu powielać złej sławy.. Co nie znaczy, że udajemy, że jej nie ma, prawda?