Najlepsze audytorium ever!
Niespełna kilka miesięcy temu obroniłem tytuł magistra, a już dziś poprowadziłem swój pierwszy wykład na temat fotografii. I to przed najbardziej wdzięcznym audytorium na świecie.
Foto artefakty
Z wizytą w jednym z zaprzyjaźnionych bogatyńskich przedszkoli miałem okazję zaprezentować kilka fotorupieci z prywatnej kolekcji. Jak zainteresować cztero- i pięciolatki sztuką fotografii? Na pewno nie czasem naświetlania i wartością przysłony 🙂 Wtedy z pomocą przychodzą elementy fotografii analogowej. Filtry fotograficzne, przez które cały świat widać na żółto i na niebiesko. Klisze z negatywami, na których widać te małe śmieszne obrazki. I oczywiście te wszystkie dziwne przedmioty (np. lampa błyskawiczna, albo ta taka lornetka 🙂 ).
Niemniej ciekawe okazało się drukowanie cyfrowe i przycinanie zdjęć na gilotynie. Najciekawszy i budzący największe poruszenie, okazał się jednak powrót do korzeni – PORTRET MALARSKI.
Zasada jest prosta. Pomiędzy źródłem światła (najlepiej skupionym), a białą planszą (np. brystolem), ustawiamy modela. Cień, który pada na planszę od „zewnętrznej” strony, wystarczy tylko odrysować. Idealny kontur postaci jest gotowy do dalszej „obróbki” 🙂 Bawcie się dobrze!
Pozostaje podziękować „Biedronkom” za zaproszenie! Szczerze mówiąc, podczas wizyty miałem chyba więcej frajdy niż te dzieciaki 🙂 Mam nadzieję, że któreś z nich w przyszłości umiłuje sobie fotografię (obojętnie w jakiej formie).